niedziela, 21 października 2007

Ciągle pada ./'./'./' (Update)

Nareszcie mam połączenie ze światem! :D Thnx to Euskaltel ;P
Trochę się opuściłam w blogowaniu, ale od dziś obiecuję poprawę :)

26.09-30.09
Naleśniki smakowały moim gościom, ale chyba się jednak wynudzili. Kiepski ze mnie host ;P
W środę zajrzałyśmy w końcu do Museo de Bellas Artes w Bilbao. Z Irene, Martą i Sebastianem. Wstęp gratis ;) Główną atrakcją muzeum była wystawa Picassa :> Gość musiał być nieźle zakręcony... ciągle wspominam jego szkice do "Guernici"... zawsze takie prace 'in progress' sprawiają, że uderzam mnie ilość czasu jaką trzeba poświęcić, żeby powstał dobry, przemyślany i dopracowany obraz. Artyści się jednak nie obijają :P
Zobaczyliśmy kilku znanych artystów,a le jak zwykle nie pamiętam tytułów i autorów ;) Obraz z Samsonem i Dalilą wywarł na mnie największe wrażenie (ale ja się nie znam, pewnie po prostu był duży ;>)

Mieliśmy jakieś plany na weekend, rowery i te sprawy, ale klimat Bilbao dał o sobie znać. Pora deszczowa... Marta się wreszcie wprowadziła w piątek i mamy prawie komplet mieszkańców.

1.10-dziś
Jakoś nie chce mi się pisać o szkole. Powiem tylko, że bardzo mi się podoba :)

Nudne imprezy erazmusowe chyba zaczne omijać szerokim łukiem. Panuje na nich atmofera "oooh! Let's make friends with everybody!" yugh! v_v" Na szczęście odbywają się jeszcze domówki, które bardzo lubię :) W pierwszy czwartek października Marta zaprosiła kilka osób, w piątek poszłam z Charlie, Egli i Hellen na Casco Viejo, żeby spróbować chocolate con churros, pychota! :D A w sobotę Marta zrobiła nam(ja, Irene, Eliza, Piotrek, Georg, Sebastian) dwie pizze :) nawet pieczarki mi trochę smakowały! ;P

We wtorek 9.X Marta zaciągneła mnie na zajęcia z tańca baskijskiego. Miałyśmy iść w zeszłym tygodniu, ale jakoś nie wyszło, tym razem też nie za bardzo chciało mi się tam ruszać, ale byłam bardzo ciekawa jak to wygląda :) Okazało się, że na zajęcia chodzą tylko studenci zagraniczni z różnych wymian międzynarodowych, w większej części to Amerykanie. Na zajęciach było bardzo zabawnie i, chociaż nie miałam zamiaru wracać, poszłam na drugą lekcję (skuszona darmową koszulką, którą miałam otrzymać -->kukuxumusu rox! xD), która wciągnęła mnie na dobre. bardzo brakuje mi treningów :/ Kupuję sobie nowe rolki! o takie --> V300
Nabrzeże rzeki Bilbao jest pięknie zagospodarowane i mam pod nosem super ścieżki rowerowe i 'lodowisko' dla rolkarzy :))) może wreszcie nauczę się hamować bez pomocy drzewa xDDD trzymajcie kciuki :P

Zbliżał się długi weekend (12.X jest tutaj jakieś święto hispanizacji i nuestra senora del Pilar...cośtam :P) i kombinowaliśmy gdzie by tu pojechać. Proponowałam Madryt, ale w jakimś zawiłym procesie selekcji zapytano mnie tylko czy chcę jechać do Salamanki ;D a cóż innego miałam robić... Jeszcze bardziej skomplikowane procesy decyzyjno-myślowe sprawiły, że w końcu bilety do Salamanki wymieniliśmy na bilety do Madrytu! xD

Pogoda na szczęście postanowiła się poprawić i po 4,5h podróży autokarem ( na który prawie udało nam się spóźnić ;P) dotarliśmy do okropnie słonecznego Madrytu. Nabyliśmy bilet turystyczny, który pozwolił nam korzystać z dobroci transportu miejskiego w Madrycie, bez limitów, przez trzy dni. Pierwsze godziny nie były łatwe, udało nam się odnaleźć biuro informacji turystycznej i dowiedzieliśmy się, że prawie wszystkie hostele są zajęte. Co było oczywistą nieprawdą, zajęte były po prostu te najpopularniejsze i te najtańsze ;) Jak już udało nam się zalogować w Paris Hostal dotarła do nas Eliza (jej udało się spóźnić na autobus...) i mogliśmy się wybrać na zwiedzanie miasta.
Jestem absolutnie zakochana *_* Madryt to piękne miasto, szkoda, że nie udało mi się tu dostać na erazmusa :) Jako pierwszy punkt odwiedzin wybraliśmy park "Parque del Retiro", tak na relaks, gdyż byliśmy wyczerpani podróżą i szukaniem noclegu. Park przypominał mi nieco Łazienki, tylko takie dwa razy większe... z przezroczystym pałacem :P
Potem to już tylko mieliśmy siły na jedzenie i lody xD W pokoju wylądowałam z Irene, na własnym łóżku (lucky^^) MyPicasaAlbum :)

Uff, nie cierpię nadrabiać blogowych zaległości :P

Wczoraj byłam na bardzo przyjemnym coctail party u Sebastiana, niestety kiepskie samopoczucie nie pozwoliło mi cieszyć się dalszym ciągiem imprezy... oh well, i tak jestem teraz w nastroju samotno-pustelniczym... :>